27 września 2018
27.09 - Światowy Dzień Turystyki
To był początek lat 90-tych... Jechałam tramwajem linii 21 w kierunku dzielnicy Stary Sosnowiec. Zapomniałam dodać, że sytuacja, którą wspominam, miała miejsce w czerwcu. Zatem, w upalny czerwcowy dzień podążałam w dość zatłoczonym tramwaju w kierunku wspomnianej dzielnicy.
Dojeżdżałam już na miejsce, gdy z końca wagonu dobiegło mnie wołanie. "Ola!" Ja ani drgnę, bo to niby jedna Ola w Sosnowcu mieszka? "Ola! Co do cholery?!" No, jak to się uwziął...! Trochę ciszy i znowu: "No tak, liceum się skończyło i ludzi się nie poznaje!". Oj, teraz wiedziałam, że będę musiała jakoś dyskretnie przeskanować wzrokiem tramwajowe wnętrze, może nawet skomunikować się wzrokiem z wołającym moje imię i wreszcie zweryfikować, czy przypadkiem jednak wołający nie woła do mnie właśnie. Odwróciłam głowę. Boże! Z końca wagonu podążał w moim kierunku, jedną ręką podpierając się o wszystko to, co tramwaje oferują, czyli rurki i ludzi, drugą przytrzymując sporej wielkości reklamówkę, mój profesor od historii.
"Pięknie!" - pomyślałam - "Teraz z pewnością wygłosi mi wykład, jak to go ochoczo nie rozpoznajemy, jacy to jesteśmy arcyważni... absolwenci... teraz, gdy szkoła już za nami... Potem będą fuknięcia, sapania i inne środki wyrazu". Ale nie! Nic takiego się nie wydarzyło.
Dotarł do mnie, pokonując wszystkie przeszkody, ożywione i nieożywione. "Słuchaj, zostało miejsce na wycieczkę po Włoszech, jak u ciebie z finansami? No? Pomyśl, naprawdę warto!" Skrzywił się nieco i w tym charakterystycznym grymasie pozostał przez moment. Jak nic, widziałam wyraźnie, zdumiało go moje zdziwienie...
"Tylko jeden warunek: jeśli się decydujesz, jeszcze dzisiaj musisz zgłosić się do Edwarda".
Zgłosiłam się do Edwarda. Tak zaczęła się moja pierwsza, długo trwająca niezwykła wyprawa: odwiedziłam Wiedeń, potem Udine, Rzym, Bolonię, Pompeje, okolice Wezuwiusza i Neapolu. Potem była Sycylia: Modica, Taormina, Messyna i Etna, a na koniec Rawenna i Rimini...
Nawet nie chcę myśleć, co by było, gdybym tamtego czerwcowego dnia nie wsiadła do tramwaju numer 21...