Dowolność interpretacyjna i aranżacyjna, improwizacja i charakterystyczny rytm synkopowany, do tego niestłumiony niczym - pomimo upływu czasu i nowych odmian, a także różnorodnych stylizacji - czar Nowego Orleanu. To wszystko Jazz.
Chyba już to pisałam tu, albo w prywatnym 'fejsbukowym' kąciku, o tym, że po raz pierwszy uwiódł mnie w kierunku muzyki jazzowej film 'Round Midnight (1986) - tym, którzy nie widzieli bardzo gorąco polecam obejrzenie. Dziś szczególnie zachęcam do peregrynacji po emocjach, reminiscencjach - właśnie z pomocą jazzu. Niech to będą nasze kolejne imponderabilia do kolekcji ważnych przeżyć, świętowanie z poetyckimi ilustracjami muzycznymi, wymykającymi się pięciolinii i oznaczeniom nutowym, granymi zarówno razem, jak i osobno... zobaczcie, że zawsze przy całkowitej wzajemnej akceptacji pięknych różnic... :)
Udanego jazzowego świętowania Wszystkim Nam życzę!