27 października 2018

Światowy Dzień Dziedzictwa Audiowizualnego



W filmie zakochana jestem bez pamięci. 


Pierwszy odruch serca wobec sztuki filmowej zrodził się przed wielu laty, kiedy to jako nastolatka usłyszałam po raz pierwszy tandem nietuzinkowych, niezwykle intrygujących krytyków filmowych. W tym czasie na ekranach  telewizorów, w których mogliśmy wybierać jeden spośród dwóch, a potem aż trzech kanałów, w naszych domach w niedzielne przedpołudnia gościli dwaj sympatyczni panowie: młody, przystojny i czarujący Tomasz Raczek (i to się nie zmieniło) oraz dużo od niego starszy, rezolutny i, co tu dużo mówić, mocny w gębie, Zygmunt Kałużyński. Tuż przed seansem filmowym prezentowali wobec zapowiadanego dzieła opinie tak pięknie się różniące, że nawet, jeśli wygłoszona ostatecznie konstatacja okazywała się nie być wspólna (sic!), ale jeszcze kąśliwa, nie sposób było zrezygnować z seansu i odejść od ekranu telewizora. Za każdym razem uroczo, ale też ze znawstwem obydwaj panowie przekonywali się wzajemnie o tym, że albo mamy do czynienia z niewyobrażalną szmirą, albo, że omawiany film to prawdziwe arcydzieło. Program nosił tytuł "Perły z lamusa", a pokłosiem tych telewizyjnych spotkań są książki wydane nakładem Instytutu Wydawniczego LATARNIK w serii Perły kina. Leksykon na XXI wiek.

25 października 2018

Rola Centrum Informacji Naukowej i Biblioteki Akademickiej w procesie włączania społecznego / Aleksandra E. Adamczyk // W: Biblioteka Uniwersytetu Śląskiego w pięćdziesięciolecie istnienia. - Katowice : Oficyna Wydawnicza Wacław Walasek, 2018. - s. 256-266
 
Publikacja recenzowana
Bibliografia Dorobku Pracowników Uniwersytetu Śląskiego - doświadczenia ostatniej dekady / Aleksandra E. Adamczyk // W: Biblioteka Uniwersytetu Śląskiego w pięćdziesięciolecie istnienia. - Katowice : Oficyna Wydawnicza Wacław Walasek, 2018. - s. 245-255

Publikacja recenzowana

1 października 2018

Międzynarodowy (Światowy) Dzień Muzyki



Muzyka jest dla mnie jak niekończąca się opowieść, baśń, której wciąż chce się słuchać...

Muzyka jest ze mną, odkąd pamiętam. A pamięcią sięgam naprawdę daleko! Kiedy byłam małą dziewczynką, do naszego przedszkola przyjechała miła starsza pani. Ta pani była profesorką z sosnowieckiej Szkoły Muzycznej I stopnia i przybyła do nas, żeby przeprowadzić wstępny egzamin, sprawdzający nasze, przedszkolaków, umuzykalnienie. Wypadłam pomyślnie. Potem był jeszcze jeden egzamin, oficjalny, w murach szkoły, przed komisją. Trafiłam do klasy skrzypiec, potem fortepianu i zaczęła się moja przygoda z muzyką: od generowania pojedynczych dźwięków na maleńkich, dziecięcych skrzypcach, po uskrzydlające współbrzmienia w harmonii, która prędzej czy później musiała się pojawić, jeśli nie na lekcjach gry na fortepianie, to na próbach szkolnego chóru, szkolnego zespołu, orkiestry i późniejszych zespołów (z czasów studenckich).